niedziela, 1 listopada 2015

Listopad miesiącem cardio!

Wracam!
Mam nadzieje,że to już ostatni raz, bo już jestem zmęczona tym wiecznym odkładaniem na później.

Ale znam tego przyczynę i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale ciągle nie mogę sobie poradzić z jej rozwiązaniem.
Tylko jak się do tego zabrać? Przede wszystkim próbowałam sobie odpowiedzieć na pytanie czy ja chcę sobie z tym poradzić... Podświadomie próbuje przekonać samą siebie,że dam radę i że to już naprawdę ostatni raz.. Jednak ciągle kończy się tak samo, a ja później obwiniam samą siebie za brak sił i wytrwałości w tym co postanowiłam. To oznacza słabość!
I chyba dopiero zdałam sobie z tego sprawę, że przegrywam. Za każdym razem czuję to samo. Radość a następnie wyrzuty sumienia.
Nie powinno tak być.Kiedyś wszystko było na odwrót, potrafiłam sobie z tym poradzić i wiedziałam,że jestem na tyle silna żeby mój cel został zrealizowany...

Obudziłam się wczoraj z myślą - muszę założyć bloga żeby w końcu wytrwać przy swoim.
Mam nadzieje,że moje codzienne raporty z tego co zjadłam i z tego co ćwiczyłam przyniosą efekt na który tak bardzo czekam...
Wiem,że nigdy nie doprowadzałam tego co zaczęłam do końca, ale w obecnej sytuacji jestem na tyle silna że to wszystko może się udać.

Postanowiłam,że listopad będzie miesiącem cardio!
Zajęcia + bieżnia i te wszystkie inne sprzęty podnoszące mój puls i rozgrzewające mnie do czerwoności!
W nich ukryta jest cała moja stracona nadzieja.

Raporty dzienne po godzinie 20, kiedy mój umysł jest w najlepszym stanie, a ciało mimo uczucia tworzących się zakwasów cieszy się i chcę więcej.


"Się musi udać, zresztą nawet jak nie uda
Piękna śmierć mi wynagrodzi, okrzyk mi osłodzi usta..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz